Spotkanie odbędzie się
we wtorek 3 listopada 2015 r. o godz. 18.00
Wstęp wolny
Spotkanie autorskie z
Wiesławą Karczewską-Grabias
i promocja książki
Powroty do Sandomierza
Moje powroty do Sandomierza, miasta, które darzę szczególnym sentymentem, mają podwójny wymiar – ten rzeczywisty, realny, i ten retrospektywny, będący powrotem do miejsc znanych z dzieciństwa i młodości, miejsc, które przeminęły, bo bezlitosny czas tak sprawił. Odeszły w niepamięć. To stamtąd pieczołowicie je wydobywam, odkurzam wspomnienia, czyszczę z patyny, bowiem naznaczone dzieciństwem charakteryzują się nieodpartą magią.
W chwilach zwątpienia, smutku lub choćby nostalgii, pamięć o nich powraca nieustannie. Oto myśl biegnie do domu z czerwonej cegły położonego przy ulicy Piszczele 5, gdzie upłynęło moje dzieciństwo i wczesna młodość. Pamięć wydobywa skrawki pozornie banalnych wydarzeń, które składały się na przewidywalną codzienność, pełną ładu i bezpieczeństwa…
Wczesny ranek na Piszczelach. Mama szykuje czyste butelki, bo czas iść po mleko. Wyprawa niedaleka: pod górkę obok domu pani Markowskiej, skręt w lewo w Staromiejską (wtedy Marchlewskiego), mijamy Dom Księży Emerytów po prawej, po lewej ogród tercjarek i znowu po prawej kościól św. Jakuba. Szybko zbiega się z górki na sam dół, gdzie stoi drewniany domek pani Heleny Podlesińskiej. To ona trzyma jeszcze krowy i tu jest cel naszej wędrówki. Tłuste, gęste mleko spływa do starannie obejrzanej przedtem butelki o wąskiej, wysmukłej szyjce. Ostatnio dostało się mojemu bratu Jackowi – pani Helena sprawdziwszy czystość naczynia, stwierdziła z wyrzutem: – Coś brudna ta butelka! Brat, niezbyt speszony tym odkryciem, zażartował: – Jaka tam brudna, mgłą zaszła. Pani Helena spogląda na niego karcąco i idzie do kuchni, aby mimo wszystko przepłukać butelkę.
Zna nas od dziecka. Wie, że mleczko jest przede wszystkim dla wnucząt pani Karczewskiej – Ewuni i Piotrusia. A przy maluchach i nam też coś niecoś skapnie. W upalne wakacyjne miesiące wszyscy zajadamy się zsiadłym mlekiem.
Jak pszczoły do ula, tak ciągnie nas do domu rodzinnego na Piszczelach. Króluje tu mama i babcia w jednej osobie. Miłość i autorytet z niezaprzeczalnym talentem pedagogicznym. Wystarczy, by babcia raz coś nakazała, a dla wnuków jest to święte. Uczy ich czytania, pisania, tabliczki mnożenia, robi dyktanda. Po powrocie do szkoły będą miały, jak znalazł…
Najpierw trzeba meblować głowę – zasada naszego dzieciństwa obowiązuje również wnuki.
Wiesława Karczewska-Grabias
Polonistka, absolwentka Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie. Założycielka i prezes Lubelskiego Stowarzyszenia Alzheimerowskiego oraz dwu ośrodków dziennego pobytu dla osób z chorobą Alzheimera.
Autorka książki Wydobyte z niepamięci – historii lubelskiej rodziny z czasu ubiegłego wieku (Dom na Wieniawie) i latach 50., 60. XX wieku, spędzonych przez autorkę w Sandomierzu (Kroniki Sandomierskie).
W książce Powroty do Sandomierza snuje autorka opowieść, w której na sandomierską teraźniejszość nakładają się obrazy sprzed lat – pełne ciepła rodzinnego i miłości do Miasta:
…W mgnieniu oka powraca przeszłość i mile uczucie przynależności do tej sąsiedzkiej, sandomierskiej społeczności. Mimo że przyjechaliśmy z innego miasta, już nas wchłonęła codzienność i sąsiedzka zażyłość. Już zapuściliśmy korzenie w gościnną sandomierską ziemię tak skutecznie, że po łatach tylko tu czuję się kompletna – gdziekolwiek bym nie była – serce moje pozostaje w Sandomierzu…
(fragment książki Powroty do Sandomierza)