Spotkanie
w czwartek 2 lutego 2017 r. o godz. 18.00
Wstęp wolny
Opowieści podróżnicze
Tomasz Biedrzycki
Australia i Nowa Zelandia
Do Australii chciałem polecieć już od dawna. Odwiedzić mojego przyjaciela, który przeniósł się tam, w stanie wojennym, ponurkować na Wielkiej Rafie Koralowej oraz popłynąć jachtem na Tasmanię i zobaczyć prawdziwego diabła. Kto by nie chciał bezkarnie zobaczyć diabła, co prawda tasmańskiego, ale jednak. Przeszkodą była jednak cena biletów lotniczych oscylująca koło 5000 zł.
Mój syn, który ukończył Turystykę na AWF w Poznaniu i prowadzi Biuro Podróży w Puławach, znalazł mi w internecie, gdzie jest wiele stron z tanimi i okazyjnymi lotami, przelot w Emirates Air na trasie Dublin-Melbourne i powrót Aucland-Dublin przez Dubaj i Kuala Lumpur za niecałe 2000 zł. W internecie często można znaleźć przeloty z superniskimi cenami, typu 10 $, wpisanymi chyba przez pomyłkę. Linie lotnicze poprawiają błąd, ale zakupionych już biletów już nie anulują.
W tanich liniach wykupiliśmy bilety Warszawa-Dublin i powrót Dublin-Modlin, taxi z Modlina na parking w Warszawie było droższe niż przelot z Irlandii.
Do Australii wybraliśmy sie w piątkę, to znaczy syn z rodzicami i synowa z ojcem. W Melbourne wylądowaliśmy w końcu października, czyli na początku australijskiej wiosny.
Dotychczas Melbourne kojarzyło mi się z odległą w czasie i przestrzeni Olimpiadą w 1956 r. , gdzie nasza złota Ela Duńska-Krzesińska zdobyła złoty medal w skoku w dal. Na lotnisku czekał na nas samochód, Tomek usiadł za kierownicą i pojechaliśmy po lewej stronie do umówionego przez internet hotelu.
Nasza trasa w Australii biegła wzdłuż południowego i wschodniego wybrzeża. Pojechaliśmy na słynną Ocean Road zobaczyć resztki z 12 apostołów, póki morze ich całkiem nie rozmyło.
Wracamy do Melbourne i lecimy do Cairns na pólnoc, gdzie są najlepsze miejsca do nurkowania na Wielkie Rafie Karalowej.
Samochodem zwiedzamy okolice i jedziemy do Townswille, skąd lecimy do Brisbane, spotykamy sie z Piotrem, moim starym przyjacielem. Następnie lecimy do Sydney, tam zwiedzamy okolice, między innymi Blue Mountains z parującymi na niebiesko eukaliptusami i skałami Trzech Sióstr. Po drodze widzimy oczywiscie w dużej ilości kangury, koala, papugi i inne zwierzęta.
Z Sydney lecimy do Christchurch na Wyspie Południowej Nowej Zelandii. Jedziemy obok polodowcowego jeziora Tekapo do Aoraki Mount Cook, gdzie trenował Edmund Hilary przed zdobyciem Mount Everestu.
Jedziemy dookoła Wyspy Południowej, widzimy szkockie miasto Dunedin, dawną stolicę z Uniwersytetem, potem Milford Sound, lodowiec Franza Josefa, lodowiec Fox, skały naleśnikowe, kolonie fok. Widzimy helikopterową akcję zwalczającą szkodniki wyjadajace jaja ptaków kiwi.
Płyniemy na Wyspę Północną przez wietrzną cieśninę Cooka. Jesteśmy w Wellington – stolicy Nowej Zelandii, niedaleko obóz powojenny polskich dzieci w Pahiatua.
Gejzery i wulkany w Rotorua, Catedral Cove – zatoczka katedralna, uwieczniona, tak jak i wiele innych miejs w filmie o Hobitach, w Śródziemiu. Jedziemy do Aucland – miasta żagli, gdzie kończymy naszą wycieczkę i dwupokładowym, wielkim samolotem Emiratów lecimy przez Sydney, Dubaj do Dublina.
Tomasz Biedrzycki
Po upadku powstania warszawskiego cała ludność Warszawy została wypędzona, w tym moi rodzice i dwaj bracia, i pędzona w strone Pruszkowa i dalej.
Stracili cały dobytek, ale ocalili życie, a na dodatek po miesiącu urodziłem się ja, w grudniu 1944 roku w Radomiu.
Ukończyłem szkołę olimpijczyków- Liceum Jana Kochanowskiego w Radomiu, a następnie studia na Wydziale Rybackim WSR w Olsztynie.
Działalność w Naukowym Kole Badań Podwodnych oraz czyste jeziora mazurskie ugruntowała moje zainteresowanie nurkowaniem, które później zostało pogłębione w morzach i oceanach i trwa do dziś.
Po studiach byłem na studium doktoranckim z maszynoznawstwa rolniczego w Lublinie, co pozwoliło mi później uczyć dorywczo w Technikum Hodowli Roślin i Nasiennictwa w Sobieszynie-Brzozowej, gdzie zamieszkałem w 1970 roku i pracowałem jako ichtiolog w Gospodarstwie Stawowym.Tam dodatkowo prowadziłem badania nad rozrodem karpi pod egidą Polskiej Akademii Nauk.
Potem pracowałem w Powiatowym Zarządzie Gospodarki Wodnej i Melioracji w Rykach, a po zlikwidowaniu powiatów zostałem Naczelnikiem Gminy w Baranowie.
Ukończyłem podyplomowe studium pedagogiczne i studium prawa i administracji na Uniwersytecie Warszawskim.
O rybactwie nie zapomniałem, w Sobieszynie stworzyliśmy Technikum Rybackie, przeniesione potem do Kocka, gdzie kontynuowałem działalność pedagogiczną jako nauczyciel dochodzący.
W stanie wojennym przeniosłem sie do Wojewódzkiego Komitetu Polskiego Stronnictwa Ludowego w Lublinie.
W prasie ludowej często zamieszczałem artykuły i notatki na temat życia na wsi.
Potem prowadziłem działalność gospodarczą oraz otworzyłem wspólnie z synem, który akurat ukończył Wydział Turystyki, biuro turystyczne .
Ciekawość świata spowodowała, że zostałem przewodnikiem i pilotem wycieczek zagranicznych. Poczatkowo jeździłem po Europie, ale otwarcie granic i ułatwienia w podróżowaniu otworzyło przede mną cały świat. Prze wiele lat prowadziłem grupy w Azji, Afryce Północnej, Europie i Ameryce Południowej.
Teraz jeżdżę z rodziną po całym świecie i nurkuję w interesujących miejscach.
Całe życie byłem czynnym sportowcem, jeździłem na torze na rowerze, latałem szybowcem, grałem w tenisa, pływałem, nurkowałem itp, co pozwoliło mi zachować jaką taką kondycję do dzisiaj.
Nadal jestem zainteresowany poznawaniem czegoś nowego, kulturą i sztuką obcych krajów, a komunikatywność i łatwość uczenia się obcych języków pozwala mi na kontakty z miejscową ludnością. Dzięki internetowi i tanim liniom lotniczym stwierdzam, że świat stoi przed nami otworem z czego ciągle korzystam.
Tomasz Biedrzycki